Towarzystwo Jana Karskiego po wypowiedziach Bąkiewicza: list Karskiego do Edelmana nadal aktualny
„W sytuacji, kiedy w polskiej przestrzeni publicznej nawołuje się do używania kos stawianych na sztorc oraz napalmu w celu eliminowania ludzi inaczej myślących, eufemistycznie nazywanych chwastami do powyrywania, oraz zaczyna używać butelek z benzyną do wyrażania obsesji politycznych, wart przypomnienia jest list Jana Karskiego do Marka Edelmana po tym, jak na jego domu wymalowano polecenie, aby wynosił się z Polski. To, co pisał Karski do Edelmana obiegło wtedy media” - czytamy w oświadczeniu Towarzystwa.
„Przez 25 lat od tamtego czasu nic się nie zmieniło” - ocenili autorzy oświadczenia.
Nawiązali do tego, że w ubiegłą sobotę na placu Zamkowym w Warszawie odbył się wiec zorganizowany przez PiS przeciwko m.in. nielegalnej migracji i umowie z państwami Mercosur. Podczas manifestacji przemawiali politycy PiS, w tym prezes partii Jarosław Kaczyński, a także Robert Bąkiewicz lider nieformalnej inicjatywy Ruch Obrony Granic.
Bąkiewicz przemawiał wraz z członkami Ruchu Obrony Granic, którzy trzymali papierowe kosy bojowe. Mówił, że ROG krzyczy „kosy na sztorc” w odwołaniu do historycznych polskich powstań i insurekcji. - Nie bójcie się prokuratur, sądów, ci ludzie zapłacą za to cenę. I ta droga na Grunwald musi być taka, że sprawiedliwość musi zapaść, że te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tę ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły - mówił Bąkiewicz.
Autorzy oświadczenia przytoczyli list Karskiego do Edelmana, w którym pisał m.in, że „w III RP panuje klimat tolerancji i przyzwolenia dla antysemityzmu”. „I niech mi nikt nie mówi, że jest inaczej. Kto, mając władzę w Polsce, powiada, że pisanie po murach: »Żydzi do gazu«, »Jude raus«, »Polska dla Polaków« to jedynie niewinne wybryki młodych chuliganów, nie dorasta do elit rządzących w rozumieniu świata Zachodu. Kto toleruje, ten sprzyja i staje się współodpowiedzialny” - ocenił w liście Jan Karski.
Podkreślał, że „dramat polega na tym także, że przedstawiciele elit III RP, gdy przyjeżdżają do USA, starają się przekonywać, że antysemityzmu w Polsce nie ma, a problem jest – na złość Polakom – wyolbrzymiany”. „Taką postawą szkodzą Polsce i jej racji stanu. Czynią bowiem złudzenie nieszczerości i dwulicowości wobec zachodnich partnerów” - ocenił.
Pisał też o swobodzie działania, jaką miały wówczas organizacje siejące nienawiść i pogardę rasową, religijna i narodowościową. „Dopóki będą dostępne publikacje zachęcające do etnicznych czystek, budowania Polski »jednego narodu i jednej religii«, uwłaczające innym ludziom z powodu ich »odmienności«. Dopóki policja nie będzie wykrywać sprawców »niewinnych wybryków«, a sądy skazywać na kary współmierne do ohydy czynów i pozostające w proporcji do kar orzekanych na Zachodzie” - pisał Karski.
„To, co Cię spotkało, Drogi Doktorze, napawa mnie obrzydzeniem i pogardą dla sprawców; zdumieniem dla bezradności władz Polski wobec sprawców; poczuciem prawdziwej solidarności w Twoim bólu. Masz rację, gdy mówisz: »Dziś piszą, jutro będą zabijać«. Czy ktoś im przeszkodzi?” - zakończył swój list Karski.
W ubiegły poniedziałek Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście-Północ z urzędu podjęła czynności w związku z wypowiedziami publicznymi Bąkiewicza. Sprawa badana jest pod kątem „nawoływania do zbrodni”. (PAP)
wni/ sdd/
Polska, Warszawa




