W moich próbach brakuje jeszcze ognia
- W pierwszej serii, gdy zobaczyłem, że wylądowałem na 121. metrze byłem zły. Potem jednak popatrzyłem, że jestem pierwszy w grupie. Doszedłem więc do wniosku, że nie aż tak źle - powiedział zawodnik.
Zdaje on sobie sprawę, że testowany format zawodów "High five" spowodował, że znalazł się w gronie najlepszych 10 zawodników konkursu. W przypadku gdyby zawody na obiekcie im. Adama Małysza rozgrywane były w tradycyjny sposób, Żyły raczej zabrakłoby w drugiej serii.
- Ciekawy jest ten format. Zgodzę się z opinią, że można w nim organizować więcej konkursów. Coś ciekawego się dzieje. To był dobry pomysł - dodał 38-latek.
Dawid Kubacki, który w niedzielę był 11., również powiedział, że testowany format zawodów jest interesujący. Uważa jednak, że także kibiców powinno się zapytać, czy odpowiada im taki sposób przeprowadzania rywalizacji.
- Widać, że praca, którą wykonuję, daje wyniki. Widoczne są postępy. To jest najistotniejsze - ocenił własne skoki, ale ma świadomość, że do ideału jeszcze sporo brakuje.
- Po to jednak jest okres letni, aby wszystko dopracować - zaznaczył.
Jest on w 50 procent zadowolony z wyników, jakie osiągnął w Wiśle; w sobotę był 10.
- Jeśli chodzi o zajęte miejsca, to wstydu może nie ma, ale wiem, że stać mnie na lepsze wyniki. Tutaj było w kratkę: raz oddawałem lepszy skok, raz gorszy - podsumował Kubacki.
Rafał Czerkawski (PAP)
rcz/ pp/
